Mój kalendarz pęka w szwach. Przygotowania na kiermasz szkolny, warsztaty piernikowe, drobne prezenty na Mikołajki, dekoracje domu – lista zadań zdaje się nie mieć końca. Do tego dochodzą codzienne obowiązki, radzenie sobie z obniżonym nastrojem przez brak słońca i obowiązkowy ruch, by ciało nie zasnęło w zimowym letargu.
Grudzień wprowadza mnie w tryb Need for Speed.
Działam szybko i zdecydowanie, napędzana ekscytacją.
Rozkwitam pod presją zadań, czując, jak adrenalina daje mi napęd do działania.
Każdy gest nosi ślady pośpiechu (i czasem niezdarności), a ciało stara nadążyć za gonitwą myśli.
Mój grafik jest pełen, tak jak głowa ogarnięta przez pełen wachlarza emocji – od entuzjazmu i radości po smutek, rozdrażnienie i frustrację.
Wszystko idzie…..
… jednak bycie w trybie Need for Speed ma swoją cenę.
Bywają chwile, kiedy czuję się przytłoczona i zwyczajnie zmęczona. Entuzjazm i radość z wyjątkowych momentów gdzieś się gubią, a zamiast nich pojawia się frustracja. W głowie wirują pytania:
Z roku na rok uczę się, że w grudniu warto zwolnić.
Dbać o swój dobrostan psychiczny, by prawdziwie i autentycznie przeżyć każdy dzień.
Nie oceniać siebie przez pryzmat: „Im więcej, tym lepiej.”
Doceniać to, co już zrobiłam, i wykreślać z listy rzeczy mniej ważne.
Zatrzymać się choć na chwilę i sprawdzić, czego naprawdę potrzebuje moje ciało: rozciągnięcia, wody, spaceru, przytulenia.
W trudnych momentach przypominam sobie te słowa, które pomagają mi zwolnić:
„Go slow
and you will know
that the only way
to enjoy this day
is right now.”
Reflections of Life – YouTube
A Ty? Czy Ty też znasz ten tryb? Co pomaga Ci odnaleźć spokój w grudniowym chaosie?
Odwlekanie to Twoje wyzwanie nr 1?
Potrzebny Ci partner produktywności?
szukasz wsparcia w grupie podbnych do Ciebie osób?
Chcesz wiedzę przekuć w działanie?