• zrobić zakupy przedświąteczne,
• upiec makowiec,
• wziąć udział w warsztatach świątecznych u syna w szkole,
• kupić prezent dla męża i teściowej,
• zadzwonić do przyjaciółki i złożyć jej życzenia,
• kupić choinkę,
• kupić drobiazg dla dzieci przyjaciela,
• zapakować do plecaka młodszego syna posypki do dekorowania pierniczków,
• zamknąć budżet roczny w pracy,
• wziąć udział w spotkaniu świątecznym w firmie,
• zrobić maseczkę na twarz, żeby “odświętnie” wyglądać w wigilię,
• odebrać paczkę / liczne paczki z paczkomatu,
• podleczyć dzieci i siebie z kataru przed Świętami,
• kupić białą koszulę dla syna,
• etc.

Wpadam w tą gorączkę przedświąteczną, choć co roku obiecuję sobie, że tym razem będzie spokojniej, mniej, bardziej jednak uroczyście, a nie z jęzorem wywieszonym do pasa…..

Może pewnych rzeczy nie da się uniknąć i tak po prostu trzeba to przejść. Z dobrym planem, perfekcyjnym delegowaniem obowiązków, z energią, która przenosi góry.

Ale może tym razem z podejściem: 

radość z procesu, a nie odhaczenie z listy. 

więcej tu i teraz,, mniej – byle do Świąt.

zauważanie drobnych sukcesów i niuansów. 

poczucie, że czas oczekiwania to cudowny okres w roku, który kończy się okazją do spotkania naszych bliskich i radość ze wspólnego bycia.

Nawet jeśli nie zdążymy wszystkiego zrobić, nawet jak nie wszystko wyjdzie, tak jak sobie wymarzyliśmy.

.

zatem:
😉zrobić zakupy przedświąteczne – i uśmiechnąć się do sprzedawcy.
😉upiec makowiec – popijając zimową herbatę z miodem.
😉wziąć udział w warsztatach świątecznych u syna w szkole – i cieszysz się z okazji poznania kolegów syna.
😉kupić prezent dla męża i teściowej – i zobaczyć czy i dla mnie znajdzie się fajna rzecz
😉zadzwonić do przyjaciółki i złożyć jej życzenia – czerpać z tej bliskiej relacji siłę i wytchnienie.
😉kupić choinkę – i zagadać do leśnika.
😉 wpisz swoje propozycje….